No i mamy sierpień. Lipiec upłynął bardzo aktywnie – dwa wyjazdy, jeden planowany od stycznia (o którym możecie przeczytać TUTAJ) i drugi zupełnie spontaniczny, który okazał się świetną przygodą i chętnie przeżyłabym to jeszcze raz.
Sierpień będzie znacznie spokojniejszy. Potrzebuję wyciszenia i z radością wracam do mojej codziennej rutyny. Od nowa doceniłam nasz balkon, gdzie o poranku jem śniadanie, a popołudniami i wieczorami leżę na leżaku i czytam książkę. Swoją drogą nie mogę uwierzyć, że kiedyś naprawdę chciałam mieszkać w wielkim mieście. Oczywiście metropolia ma mnóstwo zalet, zawsze dużo się tam dzieje i perspektywa rozwoju zawodowego jest wręcz ogromna, jednak kocham ciszę i spokój. Uwielbiam wracać do domu, wziąć psa na spacer w zupełnie cichej okolicy, a następnie rozłożyć się na balkonie i czuć, że naprawdę odpoczywam.
Jak upłynął mi tydzień? Zapraszam na podsumowanie :)ZDJĘCIE TYGODNIA
W ubiegłym tygodniu wybrałam się z koleżanką do restauracji. Siedziałyśmy na zewnątrz, kiedy to zerwał się ogromny wiatr i ku naszemu niezadowoleniu musiałyśmy przenieść się do środka. Wiatr przyniósł ze sobą sporo deszczu, grzmotów i błyskawic. Na sam koniec pogoda chyba zechciała zrekompensować nam fakt, że nie mogłyśmy dłużej siedzieć na świeżym powietrzu. Zrobiła to w taki sposób...
... przeprosiny przyjęte ;-)
SMAK TYGODNIA
Nie będę oryginalna – smakiem tygodnia zdecydowanie były u mnie pomidory. Z ich udziałem powstała bruschetta, zdrowe spaghetti z indykiem i zupa – krem. O dodatkach do kanapek czy sałatek nawet nie wspominam. Pomidory mają zbawienne działanie dla zdrowia – obniżają poziom cholesterolu, poprawiają odporność, opóźniają procesy starzenia i działają antynowotworowo. Warto je jeść szczególnie teraz, gdy są świeże, soczyste i pełne smaku.Przepis znajdziecie TUTAJ
MOMENT TYGODNIA
Najprzyjemniejszym momentem w minionym tygodniu była dla mnie leniwa niedziela. Przy okazji wpisu o „Slow life” wspominałam, że od jakiegoś czasu całkowicie zmieniłam sposób spędzania niedzieli. Zamiast włóczyć się po marketach staram się, aby każda moja niedziela wyglądała tak jak na poniższym zdjęciu. Plan odpoczynku zrealizowany w 100%. Do końca książki zostało mi jeszcze jakieś 70 stron, podzielę się opinią gdy tylko skończę :-)
DIETA I TRENING
Po urlopowych dyspensach przyszedł czas na rozprawienie się z nadwyżkami na wadze. Staram się pilnować diety, wróciłam do regularnych treningów i moje ciało powoli wraca do stanu sprzed urlopu. W klubie, do którego uczęszczam sezon wakacyjny w pełni, grafik zajęć fitness bardzo zeszczuplał, ale staram się znaleźć coś dla siebie na minimum godzinę dziennie. Do godziny treningu funkcjonalnego dorzucam 30 minut cardio i to mi wystarcza. Po powrocie do domu uzupełniam dzienną dawkę ruchu spacerując z Mają w pięknych okolicznościach przyrody.
Prawda, że ładnie ? :-)